foto: Phil Date | Dreamstime Stock Photos

Podczas pewnej konferencji dotyczącej startupów usłyszałem wypowiedź jednego z czołowych polskich przedsiębiorców internetowych poświęconą zakresowi pomocy, jaki powinno się udzielać innowatorom. Autor opierał wypowiedź na swoich doświadczeniach z początków prowadzenia biznesu. Jego zdaniem, skoro on musiał przebijać się przez te wszystkie ZUSy, US, REGONy i inne VATy, to każdy musi. Z jego przemowy wynikało, że tylko w ogniu hartuje się duch. Tym ogniem dla każdego startupowca miały być właśnie demonizowane powszechnie kwestie formalne związane z prowadzeniem działalności.

Rozumiem to podejście i ten tok rozumowania. Mam czasami wrażenie, że wsparcie dla startupowców budowane jest głównie przy takim właśnie założeniu. Jestem jednak przekonany, że działanie z nim zgodne skutkuje tym, iż wiele wartościowych pomysłów przepada, ponieważ osoby, które chciałyby je realizować nie radzą sobie z biznesową prozą życia.

Wyobraźmy sobie taką sytuację: wpadłem na genialny pomysł i chciałbym przekuć go w firmę. Nie mam jednak pojęcia o tym, jakimi zasadami kieruje się prowadzenia działalności gospodarczej. Wpisuję więc kilka haseł do wyszukiwarki i… po paru chwilach mam w głowie mętlik od choćby tylko pobieżnego czytania wyników wyszukiwania. Mnogość rozwiązań (np. forma prawna), kwestii do rozstrzygnięcia (m.in. rejestrować się jako podatnik VAT? jaki ZUS płacić? książka przychodów czy pełna księgowość?) po prostu przytłacza. Jakiś dobry duch podpowiada mi, że istnieje coś takiego jak ‘inkubatory przedsiębiorczości’. Wydaje mi się to zbawieniem, ale co się okazuje?

Wiele z tych instytucji oferuje jedynie wirtualne wsparcie: delikwent dostaje adres oraz ewentualnie miejsce spotkań lub biurko ‘do pracy’. Może również liczyć na to, że gdy przyniesie jakąś fakturę, to ktoś mu to zaksięguje. Pomoc w pozostałych obszarach zwykle tylko dobrze wygląda na papierze. Jeszcze gorzej, gdy mam pomysł, ale brakuje mi wiedzy i umiejętności, aby całość poprowadzić, zająć się wszystkimi aspektami wejścia na rynek. Szukam wsparcia wśród znajomych, ale zwykle okazuje się, że poruszamy się w kręgu osób o zbliżonych zainteresowaniach i wysiłki te spełzają na niczym. Jeśli jestem stolarzem, to znalezienie wśród moich znajomych osoby programującej w Javie jest mało prawdopodobne. A co z marketingiem, produkcją, finansami, sprzedażą oraz pilnowaniem, żeby projekt szedł jako całość w zamierzonym kierunku? Normalny człowiek ma pełne prawo wywiesić w tym miejscu białą flagę. Tylko pojedyncze osoby – zakładając ich duże szczęście – mogą w tych warunkach przekuć swój pomysł w sukces.

Czy jest jednak rozwiązanie dla pozostałych?

Tak, wystarczy zgłosić się do Fundacji Garaż!

Opisywany powyżej przypadek teoretyczny wyglądałby tak: po zgłoszeniu zostałbym poinformowany, że na razie należy zająć się projektem, a nie jego otoczką formalną – ta część to zmartwienie Fundacji.

Otrzymałbym początkowe wsparcie w formie m.in. zestawu pytań i zadań, które pozwoliłoby mi zdiagnozować mój pomysł i jego perspektywy. Otrzymałbym również dostęp do spójnego zestawu szkoleń i warsztatów, które pomogłyby mi zrozumieć otoczenie biznesowe. Dowiedziałbym się również, o co muszę zadbać aby mój pomysł skutkował produktem/usługą dla odbiorców jak również atrakcyjną inwestycją dla ludzi z zewnątrz. Wskazno by mi zestaw narzędzi mniej lub bardziej informatycznych, które z jednej strony pozwoliłyby mi efektywnie wykorzystywać czas poświęcony na mój projekt a z drugiej strony zminimalizowałyby ryzyko porażki. Dzięki odpowiedniemu planowi pracy mógłbym kontynuować moją dotychczasową karierę zawodową do czasu, kiedy uzyskałbym pewność, że projekt zapewnia mi utrzymanie.

W trakcie szkoleń i warsztatów poznałbym wartościowych ludzi, których wiedzę, umiejętności i pomysły mógłbym włączyć w realizację mojego pomysłu. Kiedy powstałby już gotowy produkt/usługa otrzymałbym wsparcie w znalezieniu zewnętrznego inwestora lub miałbym możliwość działać dalej w ramach zespołu, który samodzielnie osiągnie sukces rynkowy.

Gdyby jednak z jakiegoś powodu mój projekt się nie powiódł, mógłbym przyłączyć się do zespołu realizującego pomysł kogoś innego lub rozpocząć raz jeszcze z innym moim pomysłem. Czy tak nie jest lepiej?

Właśnie do tego sprowadza się wsparcie Fundacji Garaż: dostarczyć wiedzę, narzędzia i członków zespołu z różnych dziedzin aby droga od pomysłu do produktu była maksymalnie efektywna. Nie wymagamy przy tym aby każdy, kto się do nas zgłasza przychodził z gotowym pomysłem. Dla nas ważne jest, że jesteś aktywny i chcesz zmiany w swoim życiu. Jeśli nie masz pomysłu do realizacji, to z pewnością znajdą się obszary, w których Twoja wiedza lub umiejętności okażą się przydatne dla innych na tyle, że włączą Cię do swojego zespołu. Nie wymagamy również żebyś od razu rzucał pracę – najpierw uzyskajmy pewność, że projekt zakończył się sukcesem.